Dwaj synowie weterana wojennego Hanka Deerfielda (Tommy Lee Jones) poszli śladem ojca do służby wojskowej. Starszy syn był pilotem wojskowym i zginął w katastrofie lotniczej. Natomiast młodszy syn Mike służył w piechocie morskiej, w bazie w Nowym Meksyku. Tuż po powrocie z misji w Iraku Mike zaginął i władze wojskowe uznały go za dezertera. Ojciec nie wierzy w taką wersję i postanawia sam poszukać syna. Niestety niebawem, w pobliżu bazy, policja odnajduje spalone ciało jego syna. Hank, z pomocą policjantki Emily (Charlize Theron), wykrywa sprawców. I wówczas okazuje się, że Mike był zamieszany w torturowanie jeńców... tompawel
Porządne kino – Bardzo prosto nakręcony. Cała akcja toczy się powoli, a jednak nie czuje się znudzenia. Trzyma do końca w napięciu. Solidna reżyseria i montaż. Jeden z lepszych filmów 2007 roku.
zaskakująco mocny i dobry film – To chyba jedna z nielicznych pozycji minionego roku, która w szumie głośnych "no country…" i kilku innych nadmuchanych oskarowych produkcji, zupełnie przeleciała tak szybko przez ekrany jak szybko się na nich pojawiła. Ani krytyka, ani żałośnie niskie wyniki boxoffice nie zwróciły na ten film – odnoszę wrażenie – zasłużonej uwagi. Łącznie ze mną. A film, który zupełnie przypadkiem trafił w tym tygodniu w moje ręce – zaskoczył mnie. I to bardzo. Zaczynając chociażby od nostalgicznej, choć może typowej roli Lee Jones’a, gdzie poraża spokój i niebywała witalność w stylu "clinta eastwood’a". Również sama historia, która wbrew tytułowi – kojarzącemu się z kolejną opowiastką o teksańskich country-people – jest mocnym głosem nie tylko w debacie o sens ponadczasowy wojny, ale przede wszystkim o doraźny wymiar i konsekwencje tego zjawiska. Cały czas czuje się dyskretne zaangażowanie reżysera w ten problem, choć na całe szczęście ucieka on od politykowania i inwazyjnego pouczania. Jest to po prostu film niebywale smutny i mocny zarazem. Z jednej strony pokazuje wszystko, co tak naprawdę na temat wojny wiedzieliśmy, z drugiej strony odkrywa na nowo to, o czym kosztem "mniejszego zła i lepszego jutra", każdy z nas chciałby zapomnieć. Myślę, że to duży kopniak nie tylko dla "żołnierzy", których ochoczo ciągnie na pole walki, ale i dla wszystkich innych którzy w tej decyzji ich wspierają. Niestety.
8/10, bo w jakimś sensie otwiera oczy
Pozostałe
[10–]