Oparta na faktach historia ojca Elżbiety II i jego niezwykłej przyjaźni z ekstrawaganckim terapeutą mowy, Australijczykiem Lionelem Logue. Film przedstawia osobistą więź, jaka połączyła króla Jerzego VI, nękanego przez nerwowe jąkanie, z obrazoburczym foniatrą. Drugi syn Jerzego V, książę Albert, znany jako Bertie, nie był prawowitym następcą tronu. Kiedy jednak jego brat, Edward, abdykował, by poślubić Amerykankę Wallis Simpson, Bertie wstąpił na tron jako Jerzy VI. Został królem w czasie, gdy radio zdobywało coraz większą popularność, a nad światem zawisło widmo II wojny światowej. Król, który nagle znalazł się w centrum międzynarodowej uwagi, musiał przemawiać nie tylko do swojego narodu, ale do wszystkich mieszkańców Imperium Brytyjskiego. Gdy zawiedli wszyscy tradycyjni lekarze, jego żona, królowa Elżbieta - przyszła Królowa Matka - zatrudniła niekonwencjonalnego specjalistę nazwiskiem Logue, aby pomógł królowi odnaleźć głos, który mógłby natchnąć naród u progu wojny. opis dystrybutora
@i_darek1x Zgadzam się z Tobą w 100%. Z tą różnicą, że mi się nie podobał i nie obejrzałbym go wcale po raz drugi, bo po prostu miałem dosyć. Także mam swój osobisty przykład okrzyczanego i oscarowego filmu, który nie rzucił na kolana i nie przemówił do mnie. A Ci co tak chwalą, to chyba to są niedzielni widzowie albo rozpoczęli przygodę z kinem 10 filmów temu.
6/10 – ale że Oscar? – Film jest ciekawy – bez dwóch zdań. Zdecydowanie wyróżniają się kreacje Firtha i Rusha co czyni seans całkiem przyzwoitym, ale moim zdaniem to trochę mało na Oscara za najlepszy film. Szanujący kinomaniak powinien ten obraz zobaczyć, ale nie jest to pozycja obowiązkowa dla kogoś kto szuka wyłącznie relaksu przed telewizorem…
Również mam podobne odczucia co do filmu i Oscarów. Obraz zdecydowanie dużo słabszy w moim odczuciu od "Social Network", "127 godzin" czy chociażby "Prawdziwego męstwa". Oscara za najlepszy film jeszcze jakoś bym przebolał, ale nagrodzenie reżyserii zamiast mistrzowskiej roboty Davida Finchera przy "Social Network" trudno wybaczyć.
Film jest całkiem dobry, jednak ma tendencję do wpisywania się w znane schematy. Faktycznie duet Firth-Rush nieźle sobie poradził, szczególnie w typowo humorystycznych sekwencjach filmu.
6/10
Tak jak czytam twoją opinie Redox to z ciekawości zapytam się po czym poznajesz dobrego reżysera :? czy dobrą reżyserię ? Bo jak sobie tak pomyślałem to dla mnie reżyser jest tą "niewidzialną ręką" przez którą film jest dobry – i ja najwyżej mogę ocenić film jako całość – zdjęcia, scenariusz, grę aktorską z osobna i ich kompozycje jako w całości – ale czy tam się doszukiwać roli reżysera ? Takie rozterka mnie naszła – jak oni odróżniają Oskara za reżyserię a jak Oskara za najlepszy film ? Czy może najlepszy film to ten który ma najsilniejszy oddźwięk ? Czyt dobry reżyser może zrobić film o kawie i papierosach, ale film ogólnie będzie mniej znaczący niż nie wiem – taki o malowanym na twarzy szkocie, czy jąkającym królu ?
P.S. 7/10
przyjemny – Nie wiem czy to dobre określenie dla filmu, ale był bardzo sympatyczny. Bardzo dobra gra aktorska, historia ciekawa choć z pozoru banalna. Do tego idealnie wyważona dawka dobrego humoru.
SPOILERY
Inna sprawa że dość dziwnie się czułem oglądając film w którym najważniejszym elementem drugiej wojny światowej było przemówienie radiowe króla, ale to już takie typowo subiektywne odczucie.
Pozostałe
Dostateczny ! – Nie wiem z sąd te zachwyty ?Ogólnie mówiąc film przeciętny a nawet można powiedzieć że lekko przynudza ! Gratulacje należą się aktorowi Geoffrey Rush jest świetny ale to u niego żadna nowość !I to on na króla pasuje a nie jakiś Colin Firth …cienki bolek !