Wyreżyserowany przez Davida Finchera film The Social Network to fascynująca historia nowego rodzaju kulturowej ewolucji. To opowieść o młodym geniuszu, który zainicjował rewolucję i zmienił oblicze ludzkich interakcji nie tylko w swoim pokoleniu, ale być może na zawsze. Przesiąknięty emocjonalną brutalnością i swoistym humorem, ten mistrzowsko zrealizowany film jest kroniką powstawania portalu Facebook oraz zapiskiem z wojny o prawo do jego własności, która rozpętała się po nieoczekiwanym, spektakularnym sukcesie nowej strony internetowej. Wybitnie przenikliwy scenariusz Aarona Sorkina i genialna obsada, wśród której znajdują się Jesse Eisenberg, Andrew Garfield i Justin Timberlake to bezdyskusyjne atuty produkcji The Social Network, dzięki której zobaczysz narodziny pomysłu, który utkał nową strukturę społeczną, rozplątując jednocześnie więzi przyjaźni między swoimi twórcami. opis dystrybutora
Byłem na ten film napalony nieźle, że aż byłem na premierze. "Fight Cluba" ten film nie bije, ale zaliczyłby go do pierwszej trójki filmów Davida Finchera obok FC i "Seven". Cały film – "The Social Network" jest zrobiony na bardzo wysokim, równym poziomie, w szczególności muzyka, która jako dzieło odrębne nie brzmi jakoś tak super rewelacyjnie, ale to jak się układa z obrazem zwłaszcza utwór "In Montion" jest zdumiewające. No i trick jaki David Fincher zastosował przy tworzeniu braci Winklevoss jest zdumiewający. Zdecydowanie jest to najlepszy film roku obok "Incepcji", jak do tej pory i jak dla mnie główny kandydat do Oscarów na tę chwilę, myślę, że za scenariusz adaptowany już można dać, tak jak rok temu dla Christopera Waltza przewidziałem, ale teraz jest też Andrew Garfield jak dla mnie niemal pewniak. Pamiętam jak z początku wydawało się to głupie – hehe, film o "Facebooku", niemal wyśmiane jak film o grze Monopol. Ale jak się okazało nie jest to film o samym portalu, ale o jego twórcach i próbie oceny postaci Marka Zuckerberga, choć oczywiście o czym pisała np Erica Albright, około 50% to fabuła wymyślona przez Hollywood.
Rzeczywiście nie bije na głowę "Podziemnego kręgu", ale też nie jest to najgorszy film Finchera. Dobra gra aktorska, szczególnie Garfielda, Jesse’ego jakoś nie kupuję, cały czas ma taki sam wyraz twarzy.
Interesują mnie tematy związane z tworzeniem stron itp. Pomimo, że film głównie opiera się na procesie sądowym, to i tak bardzo mnie zaciekawił. Warto obejrzeć w szczególności dla barwnych bohaterów.
Najbardziej żałuję właśnie tego, że "Social Network" jest przekłamany. Wolałabym obejrzeć jak to wszystko na prawdę miało miejsce.
@Redox Nie wiem, czy jeszcze bywasz na portalu, ale jeśli tak, to mógłbyś zerknąć na świeżo na swoją recenzję. Jest świetna, ale odbiór psuje duża ilość literówek i błędów gramatycznych, brak przecinków ("w której to Mark toczy jak myśli jedną z rutynowych rozmów ze swoją dziewczyną"). Aż się prosi o poprawienie, bo merytorycznie jest super. :)
Ciekawy przypadek nogi od stołu [9/10] |||
Co może być ciekawego w biografii 24-letniego maniaka komputerowego? W obserwowaniu jak zakłada serwis internetowy (co z tego, że wkrótce największy na świecie)? W śledzeniu procesów jakie wytaczają mu byli współpracownicy? Żeby to chociaż był film dokumentalny, to mógłby być interesujący dla fanów lub badaczy historii Internetu. Ale fabuła? No bez żartów!
Tylko, że tę biografię nakręcił David Fincher. No i proszę państwa – jak to jest zrobione! Jak to jest zagrane! Coś niesamowitego. Każda scena to majstersztyk. Każda wymiana zdań pomiędzy bohaterami, choćby na najbardziej błahy temat, to aktorski popis najwyższej klasy. Nie można też nie wspomnieć o rewelacyjnej muzyce, za którą odpowiada sam Trent Reznor. Podkreśla klimat historii niczym najlepsza przyprawa.
O genialnych aktorach mówi się, że potrafiliby porywająco zagrać nogę od stołu. Teraz mam już pewność, że Fincher, którego karierę śledzę od czasu niedocenionego debiutu, jest takim właśnie reżyserem. Skoro potrafił zrobić porywający film na tak – wydawałoby się – nudny temat jak biografia Zuckerberga, potrafiłby zrobić genialny film nawet o przygodach stołowej nogi.
Jeden z lepszych filmów roku 2010 – Film The Social Network to jeden z lepszych i ciekawszych filmów roku 2010. Opowieść o powstaniu najsłynniejszego chyba portalu internetowego – Facebook z gruntu mogłaby być nudnym opowiadaniem o ciężkiej pracy grupki informatyków. W zamian za to dostaliśmy ciekawą (ciekawe na ile prawdziwą?) historie o przyjaźni, nienawiści, zemście i gniewie.
Scenariusz został świetnie dopasowany, wszyscy aktorzy wydają się idealnie pasować do swoich ról. Największe brawa należą się Jesse’mu Eisenbergowi, który powoli wyrasta na coraz to lepszego aktora. Dodałbym także brawa dla Josepha Mazzello, który na tym tle dobrze grających aktorów także się wyróżniał.
Moja ocena: 9/10.
Polecam wszystkim.
Pozostałe
Rewelacja! – Porównania do "Ojca Chrzestnego" czy "Obywatela Kane’a" jak najbardziej trafne i nie przesadzone. Fincher kolejny raz zafundował nam niesamowite, intrygujące widowisko, od którego wręcz nie można oderwać oczu.
Historia nie o samym Facebooku, czy jego twórcy, ale o nas samych, społeczeństwie żyjącym w XXI w. i uczestniczącym w wyścigu szczurów.
Brawurowo zagrany, świetnie zmontowany z niezwykłą, intrygującą muzyką, która dawała świetny efekt i oczywiście ze scenariuszem Sorkina, zapewne przyszłym kandydatem do Oscara.
Film roku? Tak, ale to za mało powiedziane. Jedna z najlepszych produkcji ostatnich lat!
9/10