Plaga zamienia całą ludzkość w żądne krwi zombie. Zakażenia udało się uniknąć nielicznym. Wśród nich jest fajtłapowaty student Columbus (Jesse Eisenberg), który boi się własnego cienia oraz uwielbiający gorące laski, nieustraszony Tallahasse (Woody Harrelson). Razem muszą stawić czoła najbardziej przerażającemu wyzwaniu w swoim życiu, czyli zniesieniu wzajemnego towarzystwa. W walce o przetrwanie towarzyszą im Emma Stone i Abigail Breslin. opis dystrybutora
Rewelacyjny!! – Film jest super. Trochę horroru, trochę śmiechu. Bardzo lubię ten film i na pewno nie raz do niego wrócę.Polecam ten film serdecznie. Mam nadzieję że nakręcą część drugą. 10/10
7/10 – Miłe zaskoczenie. "Zombieland" łączy w sobie dużą porcję brutalności i komedii, a reżyserowi udało się to zgrabnie połączyć. Sceny akcji są dynamiczne i w przypadku filmów o zombie przede wszystkim krwawe. Z kolei akcent humorystyczny też jest niczego sobie- zwłaszcza epizod Bill’a Murray’a. Co do samej obsady postać Woody Harrelson’a jest wyrazista i zapada w pamięć. Jednakże moim zdaniem film ma jedną, ale znaczącą wadę, mianowicie Jesse Eisenberg- jest denerwujący zarówno przed kamerą jak i jako głos zza kadru. Chyba po prostu nie trawię tego gościa. Ale pomimo to warto obejrzeć ten film, ponieważ okazuje się, że można jeszcze wycisnąć coś świeżego z takiego tematu jak "zombie- movie".
Bardzo dobry film o zombiakach – z ciekawym humorem. Wiele świetnych scen, np. z Billem Murrayem.
Pomimo wkurzającego głównego bohatera, warto obejrzeć tę komedię, chociażby dla niezłej rozwałki zombiaków (jedna z najważniejszych zasad – dobić!) i dobrze napisanego scenariusza.
Polecam obejrzeć!
Tak, zgadzam się. Bardzo fajnie wyszła twórcom ta komedia. Leciutka, wciągająca i co najważniejsze z humorem (podobnym do "Wysypu żywych trupów), którego brakuje teraz w kinie. Podobały mi się te wszystkie zasady wygłaszane przez głównego bohatera. A najbardziej rozwaliła mnie sekwencja z Billem Murrayem.
6+/10
Pozostałe
Dość nierówny film. Sam początek od razu mnie wciągnął, szczególnie z dobrym podkładem Metaliki, niestety było różnie. Tak to wyglądało, jakby twórcy nie mogli zdecydować jakiej konwencji się trzymać. Tak to nie lubię. Gdyby nie, jak zwykle niezawodny Bill Murray i pomysłowe wtrącenie go epizodycznie do filmu, i doskonałą grę Woodego, nie było by siedem, tylko co najwyżej sześć. Mimo wszystko film się przyjemnie oglądało i tylko szkoda, że Eisenberg jakoś nie może postarać się.