Po dziesięciu latach rządów wampirów ich cywilizacja szybko zmierza ku upadkowi. Kończą się bowiem ludzie i ich krew jedyne pożywienie wampirów. Trwają jednak badania nad sztucznym substytutem, który zastąpił by ludzką krew. Pewnego dnia prowadzący badania Edward, spotyka się z tajemniczym Elvisem wampirem, który w jakiś sposób zmienił się w człowieka. Asmodeusz
Punkt wyjściowy czyli przedstawienie świata w którym to wampiry są gatunkiem dominującym uważam za bardzo dobry. Bardzo fajnie przedstawili taką rzeczywistość i problemy z jakimi trzeba się w niej mierzyć. Muszę również przyznać, że końcówka tego filmu była naprawdę niezła i widowiskowa. Szkoda, że cały film taki nie był, bo pewnie wtedy ocena byłaby znacznie wyższa ;)
Ech te wampiry – Ogólnie nie przepadam za tematyką wampirów w filmach. Na palcach jednej ręki daje się policzyć te produkcje wampirowate, które lubię lub przynajmniej toleruję.
Na ten film trafiłem przypadkiem na którymś z kanałów telewizyjnych i … zaskoczył mnie pozytywnie. Była w tym jakaś myśl nie tylko prymitywne uganianie się wampirów za czymkolwiek co ma krew. Każda z postaci miała swój odrębny charakter a nie jak w większości takich produkcji tępe i głupie zombi szlajające się po ekranie w te i we w te.
Ciekawy pomysł, bardzo dobra realizacja i trzymająca w napięciu akcja to walory Daybreakers – Świt. Obsada aktorska co nie może dziwić jest również mocną strona filmu. Ethan Hawke, Sam Neill czy Willem Dafoe te nazwiska mówią same za siebie.
Słowem film wart obejrzenia.
Pozostałe
Dawno, dawno temu było sobie zacne neo-noir. Potem ktoś przyszedł i zrobił z niego patetyczne filmiszcze o ratowaniu świata. Does. Not. Compute.