W świecie opanowanym przez wampiry ludzkość chyli się ku upadkowi. Czy da się odwrócić losy świata? "Daybreakers: Świt" to nietuzinkowe spojrzenie na motyw wampiryzmu. 7
Motyw wampirów (obok wilkołaków i zombie) na dobre zadomowił się w światowej kinematografii. Choć sam temat nie należy do świeżych, mam wrażenie, że wraz z początkiem XXI wieku przeżywa swoje drugie życie. Podobna fascynacja tymi istotami miała miejsce już w latach 20. i ponownie w latach 50. XX wieku. Warto przy okazji wspomnieć, że pierwszym filmem traktującym o wampirach był rosyjski Tajna doma nomer 5 z 1912 roku.
Współczesne kino ukazuje wampiry na wiele sposobów – nie są już tylko krwiożerczymi potworami z mroku, ale coraz częściej zyskują głębię psychologiczną, a ich świat łudząco przypomina nasz. Doskonałym tego przykładem jest film Daybreakers – Świt w reżyserii braci Michaela i Petera Spierigów.
Akcja filmu rozgrywa się w roku 2019, dziesięć lat po wybuchu epidemii, która niemal całkowicie przemieniła ludzkość w wampiry. Po przeprowadzce pod ziemię, życie toczy się dalej, lecz pojawia się nowy, poważny problem: ludzie – główne źródło pożywienia – zaczynają wymierać. Widmo głodu i ostatecznej zagłady staje się coraz bardziej realne. W tym świecie poznajemy Edwarda Daltona, wampira-naukowca, który pracuje nad stworzeniem syntetycznego zamiennika ludzkiej krwi. Edward, idealista, nie chce pogodzić się z losem i marzy o znalezieniu lekarstwa na wampiryzm. Przypadkowe spotkanie z grupą ocalałych ludzi staje się dla niego początkiem nowej drogi – ku prawdziwej nadziei.
Film wyróżnia się ciekawym zabiegiem narracyjnym – wojna między wampirami a ludźmi ukazana jest z perspektywy… wampira. To rzadko spotykany, choć nie całkowicie unikalny zabieg (wystarczy przypomnieć film Wiecznie żywy, gdzie głównym bohaterem jest zombie). Niestety, mimo ciekawego pomysłu, Daybreakers nie uniknął pewnych niekonsekwencji. Przykładowo: Edward jako wampir może przebywać w cieniu, ale jednocześnie razi go światło wpadające przez niewielką dziurę w samochodowym dachu – ten szczegół trochę zaburza spójność świata przedstawionego.
Na pochwałę zasługuje natomiast obsada. Szczególnie dobrze wypadli Ethan Hawke (Dzień próby) oraz Michael Dorman (Piąty wymiar), którzy wnieśli do swoich ról wiarygodność i autentyczne emocje.
Podsumowując: Daybreakers – Świt to interesująca, niebanalna produkcja, która może nie zaskakuje na każdym kroku, ale zdecydowanie wyróżnia się na tle innych filmów o wampirach. Polecam fanom gatunku, ale również tym, którzy szukają czegoś odrobinę innego niż klasyczne kino grozy.
Dawno, dawno temu było sobie zacne neo-noir. Potem ktoś przyszedł i zrobił z niego patetyczne filmiszcze o ratowaniu świata. Does. Not. Compute.