przymykamy jedno oko i mamy prawie Bonda – tyle, że ładniejszego ;)
skusiłem się na seans Twoim komentarzem i nie żałuję :) jednak końcówka z dupy, a szkoda…
dosyć krwawy, ale brakuje tempa, emocji – zarówno oprawcy jak i ofiary jacyś tacy nieokrzesani…
Proszę czekać…