Arsene, syn Theophraste'a Lupina, przebiegłego złodzieja oraz Henrietty d'Andresy, krewnej królów Francji wychowuje się domu pełnym bogactwa. Ojciec Arsene'a, niespokojny duch, nie może dłużej znieść nudnego przepychu. Pewnego dnia z pomocą syna wykrada skarby i ucieka. Rano mały Arsene znajduje w okolicy zmasakrowane ciało. Siwy koń, który nie opuścił zmarłego właściciela oraz sygnet - wróżą nieszczęście. opis dystrybutora
> MacT o 2008-02-03 11:53:59 napisał:
>
> Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Film stanowczo za długi. Owszem są w nim liczne
> sceny akcji, ale co z tego jak nie robią żadnego wrażenia, zaś pomiędzy
> nimi pojawiają się kolejne nudne sceny. Jak na kino przygodowe to brak w nim
> atmosfery przygody. Co do obsady, to zapada w pamięć jedynie Kristin Scott
> Thomas, reszta no coment. Kto ceni swój czas niech omija ten film z daleka.
W zupełności się jednak nie zgodzę. Zauważ rok produkcji tego filmu – mogło coś wyjść z tego na miano Matrixa i innych filmów akcji. Te efekty były tylko słodkim dodatkiem do świetnych scen głównych bohaterów.
Ten Arsene Lupin to i tak jest ze wszystkich najlepszych. Żadna z postaci nie jest szablonowa i nie ma od od razu przydomka super-tajnych-agentów na dodatek nieśmiertelnych.
Film wzorował się już na niejednej poprzedniej produkcji na ten temat (który jak dotąd nie przedstawił tej historii tak dokładnie jak ta najnowsza), a zaś tamte – na książce. Kiedyś może mi się uda ją przeczytać, nie sądzę, żeby wyszła w polskiej wersji.
Jak już napisałem wcześniej: Arsene Lupin jako postać – 10/10, jako całokształt – 7/10.
Dzisiaj o 20:15 na TVP1 jako hit wieczoru… – Czy warto będzie oglądać? Nie wiem… No, ale zwiastun robi wrażenie.
Odpowiedzi brak. Poświęciłeś 125 minut dla Arsene Lupina? ;)
Jest problem z oceną filmu. Porównałbym Lupina do Vidocq. Otoczka spektakularna, ale w środku pusto. Film pędzi, mnożąc sytuacje będące w opozycji do logiki. Jednak, czy ten zarzut do takich rodzajów filmów jest słuszny?
Pochwalić za to wypada zdjęcia. Kadry francuskiego wybrzeża malownicze. Efekty specjalne nie drażnią, wśród tych czterystu ujęć, w których je zastosowano znajdzie się parę pomysłowych scen.
> Iqqa o 2008-02-02 22:59:26 napisał:
>
> Odpowiedzi brak. Poświęciłeś 125 minut dla Arsene Lupina? ;)
> Jest problem z oceną filmu. Porównałbym Lupina do Vidocq. Otoczka
> spektakularna, ale w środku pusto. Film pędzi, mnożąc sytuacje będące w
> opozycji do logiki. Jednak, czy ten zarzut do takich rodzajów filmów jest
> słuszny?
> Pochwalić za to wypada zdjęcia. Kadry francuskiego wybrzeża malownicze.
> Efekty specjalne nie drażnią, wśród tych czterystu ujęć, w których je
> zastosowano znajdzie się parę pomysłowych scen.
Napisałem w temacie pod spodem co na ten temat sądzę. Romain Duris spisał się świetnie i to on jakoś wybronił ten film. :)
Pozostałe
1\5 – Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Film stanowczo za długi. Owszem są w nim liczne sceny akcji, ale co z tego jak nie robią żadnego wrażenia, zaś pomiędzy nimi pojawiają się kolejne nudne sceny. Jak na kino przygodowe to brak w nim atmosfery przygody. Co do obsady, to zapada w pamięć jedynie Kristin Scott Thomas, reszta no coment. Kto ceni swój czas niech omija ten film z daleka.